4/02/2015

Trap - Rozdział 5

Brak komentarzy:

 dream
J-Hope zasnął oparty o łóżko Yuki. Spała jakby się nic nie stało. Jakby była nieświadoma tego, co wydarzyło się z jej rodzicami. Chłopak trzymał ją delikatnie za rękę i nawet jeśli siłą chcieliby go odsunąć od niej, nie udałoby się nikomu. Był tak zmęczony, że zasnął niemal po chwili. Nie wiedział, że telefon w kieszeni zaczął wibrować. Dopiero po jakiejś godzinie obudziło go otwieranie drzwi. Szybko się odwrócił i spojrzał na zdyszanego Jin'a.
- Co z nią? - zapytał.
- Nie za dobrze. Dostała jakiejś poważnej choroby – opuścił głowę i zacisnął mocno powieki.
Hyung podszedł do młodszego i położył dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na niego i zrozumiał, że musi mu powiedzieć, co się stało.
- Hyung, czy lubiłeś jej rodzinę? - zapytał.
- Tak, tylko poza jej siostrą. A dlaczego pytasz? - zdziwił się.
- Odebrała telefon... wtedy... usłyszałem od jakieś kobiety, że nie żyją. Była to ich lekarka – powiedział mu prawdę.
Jego źrenice gwałtownie się poszerzyły i wpatrywał się przerażony. Po chwili podszedł do ściany i uderzył w nią pięścią.
- Kurwa! - wrzasnął.
Hoseok nie wiedziałem, co powiedzieć. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Spojrzał na blondynkę i na swoją dłoń, która spoczywała na niej. Jak tylko wyjdzie ze szpitala, będzie musiała wrócić do Osaki, gdzie jej rodzina mieszkała.
- Hoseok, zrobimy tak: Pojedziesz do dormu. Zrzucisz te ciuchy, zrobisz cokolwiek, prześpisz się i wrócisz rano. Ja zostanę z nią do rana – powiedział.
Nie chciał się mu sprzeciwiać, więc przytaknął. Pocałował Ishi w policzek i wyszedł z sali, a następnie opuściłem budynek. Nagle usłyszał, jak Jin mnie woła. Odwrócił się i od razu złapał klucze do samochodu przyjaciela, który podszedł od razu.
- Tylko się nie rozbił, ona nie chciałaby tego – poklepał przyjaciela po ramieniu.
- To znaczy, że możemy? - spojrzał na niego zdziwiony.
- Tak, ale wiesz...
- Wiem, jak coś zrobię nie tak, to zabijesz mnie, a śmierć będzie długa, bolesna i okropna – uśmiechnął się lekko.
- I tak ma być. Ja wracam. Uważaj na siebie – powiedział i wrócił do budynku.
Brunet ścisnął klucze w dłoni i podszedł do samochodu Kim'a. Otwarł drzwi i usiadł za kierownicę. Zapiął pas i odpalił samochód. Po chwili był już na drodze. Jechał powoli, aby nie nic sobie nie zrobić. Zatrzymał się na światłach i spojrzał na chodnik. Stała tam szatynka, która bardzo przypominała Yuki, aczkolwiek była od niej starsza. Dosłownie szczęka mu opadła. Po chwili usłyszał, jak ktoś trąbi za nim. Zobaczył na światła i paliło się zielone. Ruszył powoli, ale musiał spojrzeć na tę kobietę. Ku zdziwieniu chłopaka nie było jej. Jechał powoli mają w głowie twarz tamtej osoby. Ciągła za sobą walizkę i wpatrywała się w przestrzeń.
- Kurde no! - powiedział głośno do siebie.
Yuki jest w szpitalu, Jin nie ma nic przeciwko, a ta kobieta? - pomyślał. Westchnął ciężko i zatrzymał się pod dormem. Wjechał na chodnik lekko i wyszedł z pojazdu. Zamknął drzwi i wszedł do budynku. Od razu naskoczyli przyjaciele.
- Co? - zdziwił się.
- CO GŁUPA RŻNIESZ?! TRZEBA CIĘ JEBNĄĆ KULTURALNIE W GŁÓWKĘ, ABYŚ POWIEDZIAŁ, CO ZE SŁODKĄ KUZYNECZKĄ NASZEJ KSIĘŻNICZKI?! - wydarł się NamJoon i uderzył bruneta w tył głowy.
- Ała! - jęknął. - Nie musisz mówić na nią w ten sposób. Możecie mówić, że to moja dziewczyna – powiedział im prawdę i spojrzał w bok.
Wpatrywali się zdziwieni.
- Nie ogarniam – powiedział Jimin.
- Od kiedy? – zapytał Suga.
- W sumie, w dniu, kiedy miała ten wypadek na uczelni – powiedział.
Dostał ponownie od destruktora.
- CO TY ODWALASZ DESTRUKTORZE POJEBANY JEDEN! - wrzasnął Taehyung, który jako jedyny siedział na kanapie.
- CHYBA TOBIE ODWALA, DEBILU – warknął lider.
- Zresztą nieważne – westchnął i wstał V. - Co z Yuki?
Usiadł wygodnie w fotelu.
- Opowiadaj od początku – powiedział Suga.
- Wtedy opuściła salę, ponieważ dostała telefon od lekarza, który zajmował się jej rodzicami. Zginęli w wypadku. Kiedy kobieta chciała to powiedzieć, Yuki zaczęła powoli osuwać się na ziemię. Jej złe samopoczucie nie było spowodowane tą wiadomością. Od kilku dni musiała się tak czuć. Lekarz powiedział, że zachorowała na poważną chorobę – westchnął. - Niestety resztę przez resztę życia będzie musiała brać leki.
- To jest straszne – skomentował Kooki.
- A jak się teraz czuje? - spojrzał na TaeTae.
- Póki, co jest podtrzymywana w śpiączce do czasu, aż będzie wszystko w normie – przerzedził dłonią włosy.
- Co to za choroba ? - zapytał NamJoon.
- Hipoglikemia, dosyć poważna – pomasował się po karku.
- Co to? - powiedział jednocześnie Kooki, Suga i Jimin.
- Jeden z objawów cukrzycy... ogólnie ta choroba jest nazywana „choroba XXI wieku”... na to się nie umiera... z tym się żyję... ale trzeba się kontrolować... wydawać dużo hajsu na leki... takie tam... Ale będzie dobrze – mówił smętnie Taehyung.
- Skąd to wiesz cymbale? - zapyta Moon.
- O jak miło! Tym razem nie „debilu”! - zaśmiał się. - Wracając do tematu. Mój kuzyn to ma, ale w przeciwną stronę. Ma za dużo i może trafić w śpiączkę, a w jej przypadku jest tak, że od razu śmierć – powiedział poważnie.
- To pocieszasz! - powiedział zrezygnowany Yoongi.
- Co poradzę? Jest trzecia w nocy! - oburzył się V i poszedł do pokoju.
- Dobra wszyscy do łóżek. Nasza Nadziejka i Księżniczka dostała wolne, ale my idziemy do studia. Za tydzień koncert na stadionie – powiedział RapMoon i gonił wszystkich do pokoi.
Hoseok westchnął i udał się w stronę łazienki.
- TYLKO JEONGUK NIE WCHODŹ DO POKOJU KSIĘŻNICZKI, BO SIĘ ZGUBISZ W KRAINIE SŁODKOŚCI! - usłyszał jeszcze lidera.
- OCH! A TAK BARDZO CHCIAŁEM! JUŻ NAWET ZA KLAMKĘ TRZYMAM! - wrzasnął maknae.
- DESTRUKTOR POJEB I CIASTECZKO! MORDY W TYŁEK JUŻ PO CISZY NOCNEJ! - wrzasnął V.
- Z kim ja żyję? Boże, widzisz, a nie grzmisz – skomentował i wszedł do łazienki.
Sterczał pod prysznicem dosyć długo. Dopóki asystentka naszej Księżniczki, nie zwróciła mu uwagi, że za dużo wody zużywa. Westchnął i zaczął się myć. Po kwadransie wyszedł z łazienki z mokrymi włosami i poszedł do pokoju. Tak wyszło, że dzielił go z Sugą, który coś mało ostatnio ogarnia. Usiadł na łóżku i położył się.
- Będziesz miał wszystko mokre – powiedział współlokator.
- Gówno mnie to obchodzi Ścierka! - rzucił w niego poduszką.
Zaśmiał się i złapał poduszkę.
- Posłuchaj BigByung i odstresuj się – śmiał się cały czas.
- No oke. Koniec – powiedział ponuro.
- Jak chcesz – mruknął i położył się twarzą do ściany.
Spojrzał na sufit i westchnął. Musiał się przespać, aby zmienić rano Jin'a. W końcu on nic nie śpi. Westchnął ponownie.
- Skończ wzdychać Jełopie! Ludzie chcą spać! - warknął Min.
- Wybacz – mruknął i starał się zasnąć.
Minęła godzina i nic. Wstał i poszedł do pokoju, który zajmowała Yuki. Położył się na jej łóżku i nie mal od razu zasnął.

Obudził się rano. Słyszał, jak chłopaki się szamotają i wychodzą do studia. Postanowił dać sobie jeszcze troszkę czasu na sen. Zasnął ponownie i obudził się dopiero o 10. W bardzo szybkim tempie doprawił się do porządku. Wyszedł z dormu i podszedł do samochodu Kim'a. Otwarł drzwi i usiadł za kierownicę. Odpalił i wyjechał na drogę. Jechał dłużej, niż chciał. Ach te piękne korki – pomyślał. Czekał około 20 minut w korku i w końcu mógł ruszyć do szpitala. Kiedy zaparkował na parkingu, podbiegły do bruneta fanki. Przeprosił grzecznie i wszedł do środka. Od razu skierował się do sali, w której leżała dziewczyna. Już mogł powiedzieć „moja dziewczyna”. Wszedł do sali i dostał w głowę od szatyna.
- A to za co?! Co dzisiaj dzień bicia J-Hopa?! - spojrzał na niego, trzymając się za głowę.
- Co tak długo? - spojrzał poważnie.
- Korki, fanki – mruknął.
- Oke, ja się zbieram. Będę jutro rano – powiedział.
Dał mu kluczki i pożegnałem się z Hyungiem. Usiadł na krześle i złapał ją za rękę.
- Yuki-ya. Wrócił – uśmiechnął się i zaczął głaskać ją po ręce.
Dosłownie poczuł, jak poruszyła lekko dłonią. Sprawiło to, że uśmiechnął się szeroko. Wpatrywał się w jej twarz dosyć długo. Postanowił iść do baru na dół i coś zjeść. Wstał i pocałował ją w policzek.
- Zaraz wrócę koteczku – uśmiechnął się.
Wyszedł z sali, ale stanąłem w progu i spojrzał na recepcję. Stał tam SungGyu. Miał w ręce bukiet kwiatów. Szybko przeszedł na drugą stronę i stanął tyłem do drzwi i do niego. Udawał, że rozmawia przez komórkę. Wszedł do jej sali i podszedł prosto do jej łóżka. Położył kwiaty na szafce i usiadł na krześle. Zaczął ją głaskać po policzku.
- Kochanie, będzie dobrze – powiedział.
Zaczęło się w Jung'u gotować i musiał wejść. Podszedł do niego.
- Co tu robisz? - powiedział jeszcze spokojnie.
- Odwiedzam przyjaciółkę, a nie długo dziewczynę – powiedział i uśmiechnął się.
- Tu masz pecha. Ja i Yuki jesteśmy parą – powiedział ponuro.
Zdziwił się.
- To długo nie będziecie – uśmiechnął się chytrze.
Złapał go za płaszcz i przycisnął do ściany.
- Jak jeszcze raz cię zobaczę z nią, koniec będzie twojej kariery – warknął.
Odepchnął J-Hope i spojrzał na niego groźnie.
- Pasuje. Nie będę tego niszczył – prychnął i wyszedł.
Westchnął ciężko i podrapał się w tył głowy. Chyba przesadził i teraz miał lekkie wyrzuty sumienia. Poszedł do pielęgniarki i powiedział, że ma nikogo nie wpuszczać do szatynki, poza jej kuzynem i resztę zespołu. W zamian obiecał jej autograf. Zszedł spokojnie na dół i poszedł do baru. W swojej karcie mili same fastfoody, więc nie miał większego wyboru. Zjadł to, co miał i wrócił do jej sali. Siedział na krześle i trzymał ją za rękę.


Spojrzał przez okno, zbliżał się zmierzch. Wstał, aby rozprostować kości i podszedł do okna. Westchnął i poczuł niemiłe spojrzenie na swoich plecach. Odwrócił się gwałtownie na pięcie i mignęły mu brązowe włosy przy drzwiach. Wybiegł na korytarz i zaczął się rozglądać, nigdzie nikogo nie było. Wszyscy byli w swoich salach i czekali na obchód, więc musiało mu się przewidzieć. Westchnął i odwrócił się. Stanąłem twarzą w twarz z Jin'em. Odsunął się gwałtownie i spojrzał na niego przerażony.
- Jezu, stary. Nie strasz! - jęknął i starał się uspokoić oddech.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha – spojrzał na przyjaciela jak na debila.
- Co? Nie... - wziął głęboki oddech. - Jej siostra nie zamierza tu przyjechać?
- Nie może – odparł szybko.
- Nie ma pieniędzy? Uzb...
- Nie może i już – powiedział stanowczo i dał mu kluczyki do ręki.
- No oke... - mruknął.
Spojrzał na niego zdziwiony i podszedł do szatynki. Cmoknął ją delikatnie w czółko.
- Do jutra – powiedział i wyszedł.
Pożegnał się z Kim'em i poszedł do windy. Po chwili czekania wszedł do niej i zjechał na dół. Potem tylko prosta droga do samochodu Hyunga. Otwarł drzwi i wsiadł do środka. Odpalił samochód i wyjechał na ulicę. Na jego pech zaczęło padać. Włączył wycieraczki i westchnął. Zatrzymał się oczywiście pod dormem i szukał parasola, gdzie popadnie. Nie znalazł, więc wyszedł i zaczął moknąć. Zamknął właśnie drzwi i poczułem ból w okolicach płatu czołowego. Upadł na kolana i złapał się za bolące miejsce.
- Kurwa – syknął.
Usłyszał głos Sugi, który biegł w jego kierunku.
- Hoseok, co się stało? - jęknął.
- Ktoś przypierdolił mi w łeb – powiedział i podniósł się powoli, opierając o samochód.
- To była kobieta – powiedział i podparł starszego o siebie.
- Kobieta? - zdziwił się.
Hyung zaprowadził go do środka i pomógł usiąść w fotelu. Rozebrał się i pobiegł do kuchni po trochę lodu. Ściągnął, przemoczą koszulkę i rzucił na bok. Podszedł do niego Min i położył lód na głowę.
- Widziałeś może twarz tej kobiety? - zapytał.
- Trochę. Nie wiem, dlaczego powiedziałem do niej Yuki – mruknął i spojrzał gdzieś w bok.
- Serio? Ja wczoraj ją widziałem na drodze – westchnął. - Trzeba powiedzieć Jin'owi.
- Dlaczego? To może tylko przypadek – powiedział zdziwiony.
- Jak zapytałem się go o jej siostrę, powiedział, że nie może tu przyjechać. Nie chciał powiedzieć dlaczego. Jakby coś złego się stało – powiedział, patrząc na ziemię.
- Może powie nam jej przyjaciółka? - zapytał.
- Możemy spróbować – przytaknął.
- W pokoju jest jej telefon – powiedział.
- To idź, ja tu posiedzę – powiedział.
Yoongi przytaknął i poszedł do jej pokoju. Wrócił po jakiejś chwili i podał mi jej telefon. Odblokował go i zaczął przeglądać numery. Zastanawiał się, którą osobę wybrać. Było ich tak niewiele.
- SoRa czy HyeKi? - zapytał.
- Dajesz SoRa – powiedział.
Nacisnął na numer i przyłożył telefon do ucha. Po dwóch sygnałach usłyszałem dziewczęcy głos.
~ Hejoł! - powiedziała entuzjastycznie.
- Hej. Jestem Hoseok, chłopak Yuki – przedstawił się.
~ Wiem, kim jesteś! Jak mogłabym nie wiedzieć?! Daj mi Yuki - zaśmiała się.
- W tym problem ona jest w szpitalu – przyznał.
~ Tylko nie mów, że jej siostra wróciła?! - przestraszyła się.
- Nie to, co innego. Obiecuję, że jak się obudzi, zadzwoni do ciebie, ale powiedz mi, o co chodzi z jej siostrą – spojrzał na przyjaciela i włączył głośnik.
~ Odkąd Yuki skończyła 10 lat. Jej siostra znęcała się nad nią. Wykorzystywała i poniżała. Chłopak jej siostry chciał... wiesz co zrobić. Yuki miała trudne dzieciństwo, ale jej rodzice nie potrafili powstrzymać jej siostry. Mimo nakazów zakazów ona swoje. Nie zdziwiłabym się, gdyby ta akcja z nauczycielem była jej sprawką. Najgorsze co ją spotkało... - przełknęła głośno ślinę – ma po tym tylko bliznę między żebrami.
- O kurwa...- jęknął.
Suga zabrał mi komórkę.
- Możesz przesłać nam jej zdjęcie? - zapytał.
~ Oczywiście, zaraz to zrobię – na ekranie pojawiło się jej zdjęcie i oboje zaniemówili. - Nazywa się Akira. Akira Ishi. Wiem, że ma sądowy zakaz zbliżania się do naszej Yucchi – wyjaśniła.
- Jesteśmy ci oboje wdzięczni za pomoc – powiedział.
~ Jest coś jeszcze. Z tego, co mi pisała. Chciała wrócić na stałe do Korei, ale zapewne o tym, jak jej ciotka dokończy sprawy z pogrzebem – powiedziała.
- Na mnie nie patrz. Może to miała być niespodzianka – powiedziała ścierka.
- Wielkie dzięki, zatem do usłyszenia – powiedział i rozłączył.
Westchnął ciężko i zamknął powieki.
- Czyli jej siostra to psycholka – zagwizdał.
- Mnie dziwi to, dlaczego nasza księżniczka tego nie powiedziała – spojrzał na niego pytająco.
- Nie ważne. Zjedz tabletki, dopraw się do porządku i idziemy spać – powiedział.
- Gdzie reszta?
- Baluje. Piątek dzisiaj – powiedział.
Przytaknął i poszedłem do kuchni po tabletki. Zażył od razu dwie i poszedł pod prysznic. Po szybkim prysznicu poszedł do pokoju i rzucił się na łóżko.
- Mam kurwa dość – mruknął.
- A kto nie ma? - zaśmiał się współlokator.
- No ba – zaczął się śmiać.
Uspokoił się po dłuższej chwili śmiechu i starał się zasnąć. Westchnął i starał się ignorować dźwięki dochodzące z salonu, ponieważ reszta wróciła z imprezy. Lider kłócił się z drugą księżniczką i nie dawali spać. Suga miał dość i poszedł do nich. Natomiast Hoseok włożył sobie słuchawki do uszu i zasnął, słuchając muzyki.

Obudził się rano, a raczej został obudzony przez telefon. Dzwonił Jin i powiedział, że zaczęli wybudzać Yuki, aczkolwiek będzie spała cały dzień. Ucieszył się, czego skutkiem był uśmiech na jego twarzy. Spojrzał wtedy na śpiącego Yoongi'ego, który wyglądał komicznie. Roześmiał się i wyłączył telefon. Wstał i poszedł się ubrać. Zjadł małe co nieco i pojechał do dziewczyny, i jej kuzyna. Nie dawało mi spokoju to, że Jin nic nie powiedział o jej siostrze. Westchnąłem ciężko i wjechał na parking szpitala. Wyszedł z samochodu i poszedł wprost do budynku. Uśmiechnął się i wszedł do sali.
- Yo – powiedział i klepnął przyjaciela po ramieniu.
- Dobrze, że jesteś... padam – zaśmiał się.
Postanowił od razu przejść do rzeczy.
- Dlaczego nie powiedziałeś nam o jej siostrze? - zapytał.
- A więc już wiecie? - spojrzał na młodszego normalnie.
- Tylko ja i Suga – westchnął. - Zastanawiamy się tylko dlaczego tego nie powiedziałeś.
- To rodzinna tajemnica – wstał.
- Rozumiem.
- Choćby nie wiem co. Nie możesz dopuścić, aby się spotkały – spojrzał poważnie. - Idę zadzwonić do ciotki, która organizuje pogrzeb.
Chciał wyjść z sali, ale zatrzymał się. Odwrócił się i spojrzał na to, co przeraziło Kim'a. W progu stała brązowowłosa kobieta. Z wyglądu była bardzo podobna do Ishi, ale była starsza i jej styl różnił się diametralnie od jego dziewczyny. Ową kobietą była Akira, siostra szatynki.
- Co tu robisz?! - warknął Jin.
- Przyszłam do siostrzyczki, co w tym złego? - powiedziała, uśmiechając się chytrze.
- Nie możesz tu być – powiedział.
Jeszcze nigdy nie widział tak wściekłego przyjaciela.
- Ciebie też miło widzieć kuzynku – podeszła bliżej i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Wyjdź stąd albo cię wyrzucę! - krzyknął.
- A ty to...? - spojrzała na bruneta, całkowicie olewając to, co powiedział.
- Jestem Jung Hoseok, ale to bez znaczenia. Jako że masz nakaz sądowy, musisz opuścić ten budynek – powiedział poważnie.
- Główka boli? - zaśmiała się.
- A jednak to byłaś ty! - wrzasnął.
- Hoseok, o co chodzi? - spojrzał Jin na przyjaciela.
- Nie ważne – mruknął.
- Tak czy inaczej. Jeśli nie zostawicie jej, nie wiem czy dalej będziecie mieli taki ładne buźki – spojrzała na nas i zaśmiała się. - Już mi tyle razy uciekła, nawet ten profesor nie dał rady.
Hyung miał dość. Złapał ją za przed ramię i wyciągnął ją siłą. Westchnął ciężko i usiadł na krześle.
- Op... pa – usłyszał cichy szept.
Odwrócił się i spojrzałem na dziewczynę, która odwróciła się tyłem do mnie i spała dalej. Poszedł na drugą stronę i złapał ją za rękę.
- Jestem tu. Nie zostawię cię – powiedział i pocałował ją w czółko.

Po kilkunastu minutach jej kuzyn wrócił.
- Czemu ona kurwa wróciła – powiedział wściekły.
- Nie wiem – mruknął.
- Powiedziałem ochronie, aby jej nie wpuszczali. Teraz trzeba się martwić tym, że nam groziła – powiedział.
- Wracaj do chłopaków. Ochłoń, powiedz im prawdę, ja tu będę i nie zostawię jej. Masz moje słowo – powiedział.
- Oke. Ja wracam, widzimy się wieczorem – powiedział i przytulił Jung'a.
- Jasne, do zobaczenia.
Szatyn pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł. Westchnął i usiadłem na jej łóżku. Jedną ręką trzymał jej, a drugą głaskał ją po policzku.

Zbliżał się wieczór. Słońce zachodziło i w pokoju pojawił się pewien odcień czerwieni, a po chwili zapadła ciemność. Nie włączał światła, ponieważ nie chciałem jej obudzić. Podszedł do okna i przeciągnął się. Położył dłonie na parapecie i wpatrywał się w gwiazdy. Po chwili poczuł na dłoni inną dłoń, była delikatna i ciepła. Odwrócił się i spojrzałem na uśmiechniętą Yuki. Może jej uśmiech nie był szeroki i silny, jak zawsze, ale obudziła się i stała obok.
- Op...pa – mruknęła.