He and He
Blondynka
siedziała na parapecie i wpatrywała się w nocne niebo. Od tamtego
wydarzenia minęły dwa tygodnie, a Yuki niestety kiepsko sypiała
nocy. Za dnia spała góra trzy godziny, ale jedynie w towarzystwie
kuzyna. Kiedy Jin coś wymyśli, nie da się mu odmówić.
Dlaczego? Ponieważ ma skłonności do obrażania się z byle powodu
– pomyślała.
Dostała
nagłego bólu głowy, wraz z momentem, kiedy wspomnienia do niej
wróciły. Wszystkie chwile spędzone z Jin'em i to, że się z nim
nie pożegnała. Westchnęła i zamknęła oczy. Po chwili otwarła
je gwałtownie, gdyż pojawiała się jej przed oczami twarz tego
zboczeńca. Usłyszała śmiechy i wrzaski.
Zespół
Jin'a wrócił z koncertu i zaczyna się zabawa. Zaraz zaczną pić i
wydurniać się. Rano będą mieli kaca, poza jedną osobą. Kooki
jest jeszcze nie pełnoletni, ale dadzą mu coś wypić za sukces. Ni
stąd, ni zowąd drzwi do pokoju się otwarły, a w progu stanął
Jin.
-
Żałuj, że nie poszłaś. Było świetnie – powiedział, zamknął
za sobą drzwi i podszedł do kuzynki, uśmiechając się cały czas.
- Mam
to gdzieś – powiedziała, w ogóle na niego nie patrząc.
- Weź,
siostrzyczko – szturchał ją w ramię. - chodź do nas się napić.
- Aby
Mon się nawalił i potem się do mnie dobierał? - prychnęła.
- Tego
w planie wtedy nie było, ale teraz obiecuje ci, że się to nie
powtórzy. Usiądziesz obok mnie – puścił jej oczko i uśmiechnął
się słodko.
O
tym właśnie mówiłam. Jeśli mu odmówię, to obrazi się -
powiedziała w myślach.
- No
dobrze... - powiedziała zrezygnowana.
-
Cieszę się – powiedział, złapał ją za rękę i wyprowadził z
pokoju.
Poszła
bardzo niechętnie za brązowowłosym. Dziwiło ją to, że wszędzie
było ciemno, przecież dopiero, co wrócili.
-
NIESPODZIANKA!
Usłyszała
krzyk i została oślepiona przez światło świeczki, która
przypominała petardę. Wszyscy zaczęli składać jej gratulacje, z
okazji zaliczenia semestru. Widziała podświetlone twarze członków
zespołu BTS, ale też rodzinę od Jin'a. Zasłoniła dłońmi usta i
łzy spływały jej po twarzy.
Nie
sądziła, że cokolwiek takiego spotka ją w tym miejscu. Rozpłakała
się jak małe dziecko, zapominając jednocześnie o tym, co miało
miejsce kilka dni temu. Impreza rozkręciła się i każdy zaczął
pić. W końcu wszyscy byli dorośli. Ciotka nawet upiekła tort.
Śmietankowy, taki, jaki uwielbia. Świętowali do rana. Grali w
butelkę, kiedy rodzina poszła. Miała takiego pecha, że musiała
pocałować TaeTae. Oczywiście to tak dla żartów.
Kiedy powiedziała, że mam dość, to wszyscy poszli do pokoi. Po
jakiejś chwili siedzenia samej w pokoju pojawił się Hope.
- Coś się stało? - zapytała.
- Wygonił mnie z pokoju, mogę spać u ciebie na ziemi? - zapytał
błagalnie.
- Wiesz... łóżko jest spore. Kładź się z drugiej strony –
powiedziała, uśmiechając się promiennie.
- Dziękuję bardzo – powiedział i usiadł obok.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Nie miała z nim o czym
rozmawiać, ale musiała coś w końcu powiedzieć, aczkolwiek ją
ubiegł.
- Brat ci mówił, że po alkoholu mówię tylko prawdę? -
zapytał.
- No tak – odparła, pijąc cole.
- Byłem zazdrosny, jak pocałowałaś TaeTae – powiedział
normalnym tonem.
- To nie było na poważnie – powiedziała.
Jutro nie będzie tego pamiętać, więc może lepiej mu nic
nie mówię – pomyślała.
Nim się obejrzała, została przyciśnięta do łóżka, a
chłopak nachylał się nad blondynką. Trzymał mocno za nadgarstki,
które położył nad jej głową. Zacisnęła mocno powieki i
otwarła je po chwili. Sparaliżował ją strach. Nie było nad nią
Hoseok'a tylko nauczyciel z historii. Nie potrafiła wydusić z
siebie najmniejszego dźwięku. Po chwili na ustach Yuki, zatrzymały
się te obrzydliwe usta tego zboczeńca. Całował ją obrzydliwie.
Szamotała się, chciała zniknąć stamtąd i wtulić się w kuzyna.
Schować się w jego bezpiecznych ramionach, słyszeć jego cichutki
głosik, który ją uspokajał i jak głaszcze ją swoją delikatną
dłonią po włosach. Kiedy poczuła dłoń tego mężczyzny
przesuwającą się po jej brzuchu coraz niżej, użyła całej
swojej siły, aby go zrzucić.
Zaczęła ciężej oddychać i strasznie bolała ją głowa.
Ktoś
ją szarpał. Wołał po imieniu i prawdopodobnie płakał, gdyż
czuła krople wody na twarzy. Nagle usłyszała „pocałuj ją, to
się obudzi!”, przez co podniosła się gwałtownie i otwarła
oczy. Jej oddech był ciężki i nierównomierny. Ktoś bardzo mocno
wtulił ją w siebie. Poczuła znajomy zapach i wtuliła się,
zamykając oczka i uspokajając się.
- Yuki,
wszystko dobrze?! - powiedział kuzyn.
- Tak –
odparła i rozpłakała się.
-
Pewnie znowu miała koszmar. Jin zanieś ją do pokoju – powiedział
Namjoon.
Kuzyn
bez sprzeciwu zniósł ją do pokoju i położył na łóżku. Sam
położył się obok i wtulił mocno w siebie. Dosyć długo nie
potrafiła zasnąć, myśląc o tym, co się stało. To wszystko nie
miało miejsca, J-Hope nie zakochał się w niej i nie był
zazdrosny.
Mimo
wszystko może chciałam, aby ktoś taki jak Hoseok
mnie przytulał? Nie, teraz głupio myślę - pomyślała.
Zasnęła
i obudziła się dopiero rano.
Ishi z
rana wybrała na zakupy. Po wczorajszym mało zostało w lodówce,
więc postanowiła, że pójdzie do sklepu, kiedy zespół się zmyje
na trening. Westchnęła ciężko, sięgając po butelkę coli do
lodówki. Zabrała jeszcze kilka innych napoi i włożyła do wózka.
Poszła dalej i wrzucała to, czego nie było w lodówce. Miała
założone słuchawki i nie zwracała uwagi na innych ludzi.
Przed
oczami mignęła jej ciemna sylwetka. Od razu się za nią obejrzała,
upuszczając na ziemie paczkę orzeszków. Podniosła ją i poszła
za regał. Tuż za nim stał tylko wysoki brązowowłosy chłopak. Z
tabliczki przeczytała SungGyu. Był przystojny, słodki i zamyślony.
Wykładał towar na półki. Otrząsnęła się i sięgnęła po
ananas w puszcze. Była wyżej niż mogła dosięgnąć i nagle cała
zawartość regału kierowała się ku niej. Zacisnęła mocno
powieki i upadła na ziemię. Poczuła mocny uścisk i nie poczuła
żadnego uderzenia towarem. Otwarła lekko oczy i wpatrywała się w
twarz pełną bólu, owa twarz należała do SungGyu. Kiedy jego
powieki się rozwarły i ukazały jej ciemne tęczówki, zarumieniła
się.
- Nic
ci się nie stało? - zapytał.
- Mi
nie, a tobie? - mówiła równie cicho co on.
- Nic.
Przepraszam za te dzieciaki, często tu przychodzą i robią mi na
złość – powiedział i pomógł jej wstać.
- Nic
się nie stało – uśmiechnęła się lekko. - Dziękuję za
ratunek Oppa.
-
SungGyu, jestem SungGyu – przedstawił się.
-
Widziałam plakietkę – mruknęła. - Jestem Yuki.
-
Japonka?
-
Koreanka. Od 16 lat mieszkam w Japonii.– przytaknęła lekko głową.
- Więc
wakacje – mruknął.
Nastała
cisza, która zaczęła być irytująca, która trwała kilka długich
minut. Dopiero po chwili Yuki zrozumiała, że skądś znam tego
osobnika.
- Czy
ja cię skądś nie znam? - zapytała, przechylając lekko głowę w
bok.
-
Jestem Kim SungGyu, wokalista i lider zespołu Infinite – ukłonił
się.
- Może
dla tego cię kojarzę – mruknęła, uśmiechając się ciepło. -
Może będę wścibska, ale powiesz mi, co tutaj robisz?
- Byłem
pijany i rozwaliłem sklep. Teraz mam odrabiać 1 000 godzin
społecznie – westchnął zrezygnowany.
- Nie
za ciekawie – skomentowała.
- Będę
musiał cię przeprosić. Muszę to posprzątać, ale może dasz się
umówić popołudniu na herbatę? - zaproponował.
- Nie
mam nic przeciwko, tylko muszę powiedzieć kuzynowi, bo mieszkam u
niego – uśmiechnęła się.
- Dasz
mi swój numer? - zapytał.
Przytaknęła
i podała mu go. Później zabrała, co chciała kupić i poszła do
kasy. Kiedy opuściła sklep, widziała przez szybę, jak Oppa stara
się ogarnąć ten bałagan. Uśmiechnęła się ciepło i pomachała
mu, zauważył ją i również pomachał. Kierowała się prosto do
domu, a przynajmniej tam gdzie śpi i założyła słuchawki. Szła
powoli, nie zwracając uwagi na nic. Weszła do budynku i od razu
poszła do kuchni.
-
Gdzieś ty była?! - usłyszała podniesiony głos kuzyna.
- Tylko
na zakupach nigdzie indziej – powiedziała, lekko zdziwiona jego
zachowaniem.
- No
dobrze – westchnął. - Tylko następnym razem powiedź mi, jeśli
gdzieś wychodzisz.
-
Wychodzę za jakieś 3 godziny. Dlaczego mam cię pytać o
pozwolenie? - oburzyła się.
- Po
tym, co się stało, muszę mieć na ciebie oko. Obiecałem twoim
rodzicom – powiedział, stając obok niej.
- No
oke... - mruknęła.
- Nie
chcę, aby coś stało się mojej siostrzanej śnieżynce –
pogłaskał ją palcem po policzku i uśmiechnął się ciepło.
- Tak
braciszku, wiem – cmoknęła go w policzek i zaczęła rozpakowywać
torby.
Wyciągała
rzeczy i od razu wkładała wszystko na miejsce.
- Gdzie
się wybierasz? - zapytał, siadając przy stole.
-
Umówiłam się ze znajomym – przyznała się.
- Znam
go?
- Nie
wiem.
- Jak
się nazywa?
- Kim
SungGyu, znasz? - spojrzała na niego.
- Ten z
Infinity? - mruknął. - znam i nie jestem z tego zadowolony.
-
Dlaczego?
- Miał
wypadek z moją dziewczyną, która mnie rzuciła kilka godzin
wcześniej – westchnął.
-
Współczuje – powiedziała i wróciła do swojego zajęcia.
Minęły
prawie trzy godziny, a Yuki siedziała w pokoju przed książką,
kiedy dostała wiadomość na komórkę. Przeczytała ją od razu i
na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech. „Za dwadzieścia
minut pod sklepem. Możesz być?”. Szybko wystukała na
ekranie „oczywiście” i poszła się przebrać. Była na
miejscu o ustalonej porze. Była pora obiadowa, aczkolwiek nie była
głodna. Uśmiechała się i patrzała na swoje buty. Miała jeszcze
w uszach słuchawki, więc kompletnie nic nie mogło zepsuć jej
dobrego humoru. Nagle poczuła, że ktoś wyciągnął jej z ucha
słuchawkę.
- Hej –
usłyszała ten melodyjny głos SungGyu'a.
- A
przepraszam, zamyśliłam się – zaśmiała się nerwowo i odsunęła
się.
- Masz,
może ochotę coś zjeść? - uśmiechnął się ciepło.
- Jak
chcesz, możemy iść do KFC – kąciki ust blondynki powędrowały
ku górze i schowała słuchawki do torby.
-
Jasne, panie przodem – wyciągnął rękę w geście wskazania
kierunku i aby szła pierwsza.
- Tylko
że ja nie pamiętam, gdzie to jest. Trochę mnie tu nie było –
zaśmiała się nerwowo.
-
Przepraszam, mój błąd zapomniałem – uśmiechnął się
pocieszająco i zaczął powoli iść.
Szła
tuż obok niego, a kiedy ich spojrzenia spotkały się, uśmiechnęła
się do niego. Po kilkunastu minutach byli na miejscu. Otwarł mi
drzwi i wpuścił jako pierwszą. Podeszła do lady i spojrzała na
menu.
- Może
weźmiemy kubeczek dla dwóch? - zaproponował.
- Do
tego cola i shake – przytaknęła.
Znajomy
odpowiedział lekkim skinięciem głowy i zamówił wszystko. Nawet
sam za to zapłacił. Nie chciała się z nim kłócić i usiadła
przy stoliku. Chłopak usiadł obok i postawił tackę na stoliku.
Zaczęła pić shaka i uśmiechnęła się, spoglądając na
jedzącego SungGyu.
-
Smakuje? - zapytał.
- Ne –
odparła.
Zaśmiał
się i zaczął pić cole. Po chwili zaczęli rozmawiać o wielu
przyziemnych sprawach. Nawet nie wiedziała, kiedy zapadł zmrok.
-
Wybacz, muszę się już zbierać – uśmiechnęła się i wstała.
-
Odprowadzić cię?
- Yuki?
- odwróciła się i zobaczyła Hoseok'a.
- Co tu
robisz? - zapytała.
-
Wpadłem po jedzenie, bo nikomu się nie chciało gotować –
powiedział zrezygnowany.
- To
zabiorę się z tobą – uśmiechnęła się ciepło.
Cmoknęła
SungGyu'a w policzek.
-
Dziękuje za dzisiaj. Może jeszcze się spotkamy – spojrzała na
niego.
- Może
jutro o tej samej porze na Bubble? - zaproponował, a jego twarzy
pojawił się szeroki uśmiech.
- To do
jutra – powiedziała i poszła za Hope'm do wyjścia.
Szli w
ciszy. Żadne z nich nie chciało zagadać. Kiedy jednak tak się
stało, to wychodziło to jednocześnie i oboje zaczęli milczeć.
Było ciemno i zaczęło robić się zimno.
- Zimno
ci? - zapytał.
-
Trochę – mruknęła.
-
Poczekaj – ściągnął swoją bluzę i nałożył jej na ramiona.
Poczuła
wypieki na twarzy i spojrzała na niego.
-
Dziękuję Oppa – mruknęła.
- Nie
dziękuj. Jeśli twój kuzyn się dowie, że przeze mnie możesz
zachorować, to mnie zabije – roześmiał się.
- Racja
– zaśmiała się.
Szła z
uśmiechem na twarzy, dopóki brunet nie pociągnął mnie do jakieś
uliczki. Przestraszyła się.
- Oppa
co ty robisz?! - wrzasnęła na niego.
-
Musimy się schować! Ten teren zależy do jednego z gangów –
wyjaśnił.
- Nie
rozumiem – spojrzała na niego przestraszona.
- Ufasz
mi?! - zapytał nagle.
- Tak,
ufam. Tak jak reszcie zespołu – powiedziała szczerze, zgodnie ze
swoim sumieniem.
Nagle
Oppa przycisnął ją do ściany i zaczął delikatnie muskać jej
usta swoimi. Były miękkie, słodkie i delikatne. Położyła dłonie
na jego tors i nie wiedząc, dlaczego zaczęła odwzajemniać.
Zamknęła swoje powieki i objęła go za szyję. Jung objął ją w
pasie i przyciągnął do siebie. Widocznie potrzebowała tego, ale
bardziej by pomyślała o SungGyu, a nie o nim. Prawdopodobnie
zakochała się w nim już w bibliotece. Dlatego teraz czuła, że to
w jego ramionach chciałaby się schować.
Kiedy
odsunęli się od siebie, oboje byli zawstydzeni. Zasłoniła dłonią
usta i czuła, jak wypieki rosną na jej twarzy. Sam brunet również
zasłonił usta i spojrzał w bok. Przygryzła wargę i nie potrafiła
wydusić słowa.
- Jin
nie może się o tym dowiedzieć – powiedział.
Skinęła
lekkim ruchem głowy, potwierdzając w ten sposób to, co powiedział.
-
Wracajmy – zaczął iść powoli.
- Oppa
…
-
Hm...? - odwrócił się w jej stronę.
-
Czy... zrobiłeś to … bo też chciałeś, a nie z konieczności? –
spojrzała w bok.
Chłopak
zmieszał się i wpatrywał się w nią zakłopotany.
- Na
początku nie wiedziałem, że to ty jesteś w bibliotece.
Wpatrywałem się w ciebie dosyć długo... i … tak zrobiłem to
też dlatego, że się w tobie zakochałem!
Widocznie
bał się, jej reakcji i poczochrał dłonią włosy. Przełknęła
ślinę i podeszła do niego. Złapała go delikatnie za drugą rękę
i kąciki jej ust powędrowały ku górze.
-
Prawdopodobnie od tamtego momentu zakochaliśmy się w sobie. Tylko
najgorsze jest w tym to, że Jin nie zaakceptuje tego – opuściła
głowę, czując rozpacz.
- Nie
chcesz być ze mną? - złapał jej podbródek i podniósł go do
góry.
-
Chciałabym – spojrzała mu w oczy.
- Więc
proszę, zachowajmy to w tajemnicy – pogłaskał ją po policzku i
wtulił w siebie mocno.
Zamknęła
powieki i wtuliła się w niego. Jego ciepło, zapach i siła
sprawiły, że uśmiechnęła się.
- Nasza
tajemnica...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz