3/05/2015

Trap - Chapter 2


He and He
Blondynka siedziała na parapecie i wpatrywała się w nocne niebo. Od tamtego wydarzenia minęły dwa tygodnie, a Yuki niestety kiepsko sypiała nocy. Za dnia spała góra trzy godziny, ale jedynie w towarzystwie kuzyna. Kiedy Jin coś wymyśli, nie da się mu odmówić. Dlaczego? Ponieważ ma skłonności do obrażania się z byle powodu – pomyślała.
Dostała nagłego bólu głowy, wraz z momentem, kiedy wspomnienia do niej wróciły. Wszystkie chwile spędzone z Jin'em i to, że się z nim nie pożegnała. Westchnęła i zamknęła oczy. Po chwili otwarła je gwałtownie, gdyż pojawiała się jej przed oczami twarz tego zboczeńca. Usłyszała śmiechy i wrzaski.
Zespół Jin'a wrócił z koncertu i zaczyna się zabawa. Zaraz zaczną pić i wydurniać się. Rano będą mieli kaca, poza jedną osobą. Kooki jest jeszcze nie pełnoletni, ale dadzą mu coś wypić za sukces. Ni stąd, ni zowąd drzwi do pokoju się otwarły, a w progu stanął Jin.
- Żałuj, że nie poszłaś. Było świetnie – powiedział, zamknął za sobą drzwi i podszedł do kuzynki, uśmiechając się cały czas.
- Mam to gdzieś – powiedziała, w ogóle na niego nie patrząc.
- Weź, siostrzyczko – szturchał ją w ramię. - chodź do nas się napić.
- Aby Mon się nawalił i potem się do mnie dobierał? - prychnęła.
- Tego w planie wtedy nie było, ale teraz obiecuje ci, że się to nie powtórzy. Usiądziesz obok mnie – puścił jej oczko i uśmiechnął się słodko.
O tym właśnie mówiłam. Jeśli mu odmówię, to obrazi się - powiedziała w myślach.
- No dobrze... - powiedziała zrezygnowana.
- Cieszę się – powiedział, złapał ją za rękę i wyprowadził z pokoju.
Poszła bardzo niechętnie za brązowowłosym. Dziwiło ją to, że wszędzie było ciemno, przecież dopiero, co wrócili.
- NIESPODZIANKA!
Usłyszała krzyk i została oślepiona przez światło świeczki, która przypominała petardę. Wszyscy zaczęli składać jej gratulacje, z okazji zaliczenia semestru. Widziała podświetlone twarze członków zespołu BTS, ale też rodzinę od Jin'a. Zasłoniła dłońmi usta i łzy spływały jej po twarzy.
Nie sądziła, że cokolwiek takiego spotka ją w tym miejscu. Rozpłakała się jak małe dziecko, zapominając jednocześnie o tym, co miało miejsce kilka dni temu. Impreza rozkręciła się i każdy zaczął pić. W końcu wszyscy byli dorośli. Ciotka nawet upiekła tort. Śmietankowy, taki, jaki uwielbia. Świętowali do rana. Grali w butelkę, kiedy rodzina poszła. Miała takiego pecha, że musiała pocałować TaeTae. Oczywiście to tak dla żartów.

Kiedy powiedziała, że mam dość, to wszyscy poszli do pokoi. Po jakiejś chwili siedzenia samej w pokoju pojawił się Hope.
- Coś się stało? - zapytała.
- Wygonił mnie z pokoju, mogę spać u ciebie na ziemi? - zapytał błagalnie.
- Wiesz... łóżko jest spore. Kładź się z drugiej strony – powiedziała, uśmiechając się promiennie.
- Dziękuję bardzo – powiedział i usiadł obok.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Nie miała z nim o czym rozmawiać, ale musiała coś w końcu powiedzieć, aczkolwiek ją ubiegł.
- Brat ci mówił, że po alkoholu mówię tylko prawdę? - zapytał.
- No tak – odparła, pijąc cole.
- Byłem zazdrosny, jak pocałowałaś TaeTae – powiedział normalnym tonem.
- To nie było na poważnie – powiedziała.
Jutro nie będzie tego pamiętać, więc może lepiej mu nic nie mówię – pomyślała.
Nim się obejrzała, została przyciśnięta do łóżka, a chłopak nachylał się nad blondynką. Trzymał mocno za nadgarstki, które położył nad jej głową. Zacisnęła mocno powieki i otwarła je po chwili. Sparaliżował ją strach. Nie było nad nią Hoseok'a tylko nauczyciel z historii. Nie potrafiła wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Po chwili na ustach Yuki, zatrzymały się te obrzydliwe usta tego zboczeńca. Całował ją obrzydliwie. Szamotała się, chciała zniknąć stamtąd i wtulić się w kuzyna. Schować się w jego bezpiecznych ramionach, słyszeć jego cichutki głosik, który ją uspokajał i jak głaszcze ją swoją delikatną dłonią po włosach. Kiedy poczuła dłoń tego mężczyzny przesuwającą się po jej brzuchu coraz niżej, użyła całej swojej siły, aby go zrzucić.
Zaczęła ciężej oddychać i strasznie bolała ją głowa.

Ktoś ją szarpał. Wołał po imieniu i prawdopodobnie płakał, gdyż czuła krople wody na twarzy. Nagle usłyszała „pocałuj ją, to się obudzi!”, przez co podniosła się gwałtownie i otwarła oczy. Jej oddech był ciężki i nierównomierny. Ktoś bardzo mocno wtulił ją w siebie. Poczuła znajomy zapach i wtuliła się, zamykając oczka i uspokajając się.
- Yuki, wszystko dobrze?! - powiedział kuzyn.
- Tak – odparła i rozpłakała się.
- Pewnie znowu miała koszmar. Jin zanieś ją do pokoju – powiedział Namjoon.
Kuzyn bez sprzeciwu zniósł ją do pokoju i położył na łóżku. Sam położył się obok i wtulił mocno w siebie. Dosyć długo nie potrafiła zasnąć, myśląc o tym, co się stało. To wszystko nie miało miejsca, J-Hope nie zakochał się w niej i nie był zazdrosny.
Mimo wszystko może chciałam, aby ktoś taki jak Hoseok mnie przytulał? Nie, teraz głupio myślę - pomyślała.
Zasnęła i obudziła się dopiero rano.

Ishi z rana wybrała na zakupy. Po wczorajszym mało zostało w lodówce, więc postanowiła, że pójdzie do sklepu, kiedy zespół się zmyje na trening. Westchnęła ciężko, sięgając po butelkę coli do lodówki. Zabrała jeszcze kilka innych napoi i włożyła do wózka. Poszła dalej i wrzucała to, czego nie było w lodówce. Miała założone słuchawki i nie zwracała uwagi na innych ludzi.
Przed oczami mignęła jej ciemna sylwetka. Od razu się za nią obejrzała, upuszczając na ziemie paczkę orzeszków. Podniosła ją i poszła za regał. Tuż za nim stał tylko wysoki brązowowłosy chłopak. Z tabliczki przeczytała SungGyu. Był przystojny, słodki i zamyślony. Wykładał towar na półki. Otrząsnęła się i sięgnęła po ananas w puszcze. Była wyżej niż mogła dosięgnąć i nagle cała zawartość regału kierowała się ku niej. Zacisnęła mocno powieki i upadła na ziemię. Poczuła mocny uścisk i nie poczuła żadnego uderzenia towarem. Otwarła lekko oczy i wpatrywała się w twarz pełną bólu, owa twarz należała do SungGyu. Kiedy jego powieki się rozwarły i ukazały jej ciemne tęczówki, zarumieniła się.
- Nic ci się nie stało? - zapytał.
- Mi nie, a tobie? - mówiła równie cicho co on.
- Nic. Przepraszam za te dzieciaki, często tu przychodzą i robią mi na złość – powiedział i pomógł jej wstać.
- Nic się nie stało – uśmiechnęła się lekko. - Dziękuję za ratunek Oppa.
- SungGyu, jestem SungGyu – przedstawił się.
- Widziałam plakietkę – mruknęła. - Jestem Yuki.
- Japonka?
- Koreanka. Od 16 lat mieszkam w Japonii.– przytaknęła lekko głową.
- Więc wakacje – mruknął.
Nastała cisza, która zaczęła być irytująca, która trwała kilka długich minut. Dopiero po chwili Yuki zrozumiała, że skądś znam tego osobnika.
- Czy ja cię skądś nie znam? - zapytała, przechylając lekko głowę w bok.
- Jestem Kim SungGyu, wokalista i lider zespołu Infinite – ukłonił się.
- Może dla tego cię kojarzę – mruknęła, uśmiechając się ciepło. - Może będę wścibska, ale powiesz mi, co tutaj robisz?
- Byłem pijany i rozwaliłem sklep. Teraz mam odrabiać 1 000 godzin społecznie – westchnął zrezygnowany.
- Nie za ciekawie – skomentowała.
- Będę musiał cię przeprosić. Muszę to posprzątać, ale może dasz się umówić popołudniu na herbatę? - zaproponował.
- Nie mam nic przeciwko, tylko muszę powiedzieć kuzynowi, bo mieszkam u niego – uśmiechnęła się.
- Dasz mi swój numer? - zapytał.
Przytaknęła i podała mu go. Później zabrała, co chciała kupić i poszła do kasy. Kiedy opuściła sklep, widziała przez szybę, jak Oppa stara się ogarnąć ten bałagan. Uśmiechnęła się ciepło i pomachała mu, zauważył ją i również pomachał. Kierowała się prosto do domu, a przynajmniej tam gdzie śpi i założyła słuchawki. Szła powoli, nie zwracając uwagi na nic. Weszła do budynku i od razu poszła do kuchni.
- Gdzieś ty była?! - usłyszała podniesiony głos kuzyna.
- Tylko na zakupach nigdzie indziej – powiedziała, lekko zdziwiona jego zachowaniem.
- No dobrze – westchnął. - Tylko następnym razem powiedź mi, jeśli gdzieś wychodzisz.
- Wychodzę za jakieś 3 godziny. Dlaczego mam cię pytać o pozwolenie? - oburzyła się.
- Po tym, co się stało, muszę mieć na ciebie oko. Obiecałem twoim rodzicom – powiedział, stając obok niej.
- No oke... - mruknęła.
- Nie chcę, aby coś stało się mojej siostrzanej śnieżynce – pogłaskał ją palcem po policzku i uśmiechnął się ciepło.
- Tak braciszku, wiem – cmoknęła go w policzek i zaczęła rozpakowywać torby.
Wyciągała rzeczy i od razu wkładała wszystko na miejsce.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał, siadając przy stole.
- Umówiłam się ze znajomym – przyznała się.
- Znam go?
- Nie wiem.
- Jak się nazywa?
- Kim SungGyu, znasz? - spojrzała na niego.
- Ten z Infinity? - mruknął. - znam i nie jestem z tego zadowolony.
- Dlaczego?
- Miał wypadek z moją dziewczyną, która mnie rzuciła kilka godzin wcześniej – westchnął.
- Współczuje – powiedziała i wróciła do swojego zajęcia.
Minęły prawie trzy godziny, a Yuki siedziała w pokoju przed książką, kiedy dostała wiadomość na komórkę. Przeczytała ją od razu i na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech. „Za dwadzieścia minut pod sklepem. Możesz być?”. Szybko wystukała na ekranie „oczywiście” i poszła się przebrać. Była na miejscu o ustalonej porze. Była pora obiadowa, aczkolwiek nie była głodna. Uśmiechała się i patrzała na swoje buty. Miała jeszcze w uszach słuchawki, więc kompletnie nic nie mogło zepsuć jej dobrego humoru. Nagle poczuła, że ktoś wyciągnął jej z ucha słuchawkę.
- Hej – usłyszała ten melodyjny głos SungGyu'a.
- A przepraszam, zamyśliłam się – zaśmiała się nerwowo i odsunęła się.
- Masz, może ochotę coś zjeść? - uśmiechnął się ciepło.
- Jak chcesz, możemy iść do KFC – kąciki ust blondynki powędrowały ku górze i schowała słuchawki do torby.
- Jasne, panie przodem – wyciągnął rękę w geście wskazania kierunku i aby szła pierwsza.
- Tylko że ja nie pamiętam, gdzie to jest. Trochę mnie tu nie było – zaśmiała się nerwowo.
- Przepraszam, mój błąd zapomniałem – uśmiechnął się pocieszająco i zaczął powoli iść.
Szła tuż obok niego, a kiedy ich spojrzenia spotkały się, uśmiechnęła się do niego. Po kilkunastu minutach byli na miejscu. Otwarł mi drzwi i wpuścił jako pierwszą. Podeszła do lady i spojrzała na menu.
- Może weźmiemy kubeczek dla dwóch? - zaproponował.
- Do tego cola i shake – przytaknęła.
Znajomy odpowiedział lekkim skinięciem głowy i zamówił wszystko. Nawet sam za to zapłacił. Nie chciała się z nim kłócić i usiadła przy stoliku. Chłopak usiadł obok i postawił tackę na stoliku. Zaczęła pić shaka i uśmiechnęła się, spoglądając na jedzącego SungGyu.
- Smakuje? - zapytał.
- Ne – odparła.
Zaśmiał się i zaczął pić cole. Po chwili zaczęli rozmawiać o wielu przyziemnych sprawach. Nawet nie wiedziała, kiedy zapadł zmrok.
- Wybacz, muszę się już zbierać – uśmiechnęła się i wstała.
- Odprowadzić cię?
- Yuki? - odwróciła się i zobaczyła Hoseok'a.
- Co tu robisz? - zapytała.
- Wpadłem po jedzenie, bo nikomu się nie chciało gotować – powiedział zrezygnowany.
- To zabiorę się z tobą – uśmiechnęła się ciepło.
Cmoknęła SungGyu'a w policzek.
- Dziękuje za dzisiaj. Może jeszcze się spotkamy – spojrzała na niego.
- Może jutro o tej samej porze na Bubble? - zaproponował, a jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- To do jutra – powiedziała i poszła za Hope'm do wyjścia.
Szli w ciszy. Żadne z nich nie chciało zagadać. Kiedy jednak tak się stało, to wychodziło to jednocześnie i oboje zaczęli milczeć. Było ciemno i zaczęło robić się zimno.
- Zimno ci? - zapytał.
- Trochę – mruknęła.
- Poczekaj – ściągnął swoją bluzę i nałożył jej na ramiona.
Poczuła wypieki na twarzy i spojrzała na niego.
- Dziękuję Oppa – mruknęła.
- Nie dziękuj. Jeśli twój kuzyn się dowie, że przeze mnie możesz zachorować, to mnie zabije – roześmiał się.
- Racja – zaśmiała się.
Szła z uśmiechem na twarzy, dopóki brunet nie pociągnął mnie do jakieś uliczki. Przestraszyła się.
- Oppa co ty robisz?! - wrzasnęła na niego.
- Musimy się schować! Ten teren zależy do jednego z gangów – wyjaśnił.
- Nie rozumiem – spojrzała na niego przestraszona.
- Ufasz mi?! - zapytał nagle.
- Tak, ufam. Tak jak reszcie zespołu – powiedziała szczerze, zgodnie ze swoim sumieniem.
Nagle Oppa przycisnął ją do ściany i zaczął delikatnie muskać jej usta swoimi. Były miękkie, słodkie i delikatne. Położyła dłonie na jego tors i nie wiedząc, dlaczego zaczęła odwzajemniać. Zamknęła swoje powieki i objęła go za szyję. Jung objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Widocznie potrzebowała tego, ale bardziej by pomyślała o SungGyu, a nie o nim. Prawdopodobnie zakochała się w nim już w bibliotece. Dlatego teraz czuła, że to w jego ramionach chciałaby się schować.
Kiedy odsunęli się od siebie, oboje byli zawstydzeni. Zasłoniła dłonią usta i czuła, jak wypieki rosną na jej twarzy. Sam brunet również zasłonił usta i spojrzał w bok. Przygryzła wargę i nie potrafiła wydusić słowa.
- Jin nie może się o tym dowiedzieć – powiedział.
Skinęła lekkim ruchem głowy, potwierdzając w ten sposób to, co powiedział.
- Wracajmy – zaczął iść powoli.
- Oppa …
- Hm...? - odwrócił się w jej stronę.
- Czy... zrobiłeś to … bo też chciałeś, a nie z konieczności? – spojrzała w bok.
Chłopak zmieszał się i wpatrywał się w nią zakłopotany.
- Na początku nie wiedziałem, że to ty jesteś w bibliotece. Wpatrywałem się w ciebie dosyć długo... i … tak zrobiłem to też dlatego, że się w tobie zakochałem!
Widocznie bał się, jej reakcji i poczochrał dłonią włosy. Przełknęła ślinę i podeszła do niego. Złapała go delikatnie za drugą rękę i kąciki jej ust powędrowały ku górze.
- Prawdopodobnie od tamtego momentu zakochaliśmy się w sobie. Tylko najgorsze jest w tym to, że Jin nie zaakceptuje tego – opuściła głowę, czując rozpacz.
- Nie chcesz być ze mną? - złapał jej podbródek i podniósł go do góry.
- Chciałabym – spojrzała mu w oczy.
- Więc proszę, zachowajmy to w tajemnicy – pogłaskał ją po policzku i wtulił w siebie mocno.
Zamknęła powieki i wtuliła się w niego. Jego ciepło, zapach i siła sprawiły, że uśmiechnęła się.
- Nasza tajemnica...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz